Pół roku
później
* Oczami Nialla*
* Oczami Nialla*
Minęło pół
roku. Pół roku. Nie dawała znaku życia po raz kolejny. Wyjechała. Chyba
musiałem się przyzwyczaić do tego, że osoba, którą kocham wyjechała. Sam
próbowałem się z nią skontaktować, ale to nic nie dawało. Znikła po raz drugi z
mojego życia. Myślałem, że tak się nie stanie. Ciągle mam ją przed oczami. Jej
lekki uśmiech jak i jej niebieskie oczy. Przecież to tak nie może się skończyć.
Jeszcze jej słowa, które ciągle chodziły mi po głowie: " Nie moja wina, że
znaczyłeś dla mnie coś więcej niż tylko przyjaciel!" Tych słów nie mogłem
wymazać z pamięci tak samo jak jej. Ten czas mijał nie ubłagalnie. Pół roku temu
byłem szczęśliwy. Mimo to, że widziałem ją tylko 4 razy. Moje rozmyślenia
przerwał dzwonek do drzwi. Natychmiast wstałem z sofy aby otworzyć. Z nadzieją
myślałem, że to ona.
- O to ty Liam.- Powiedziałem robiąc mu miejsce.- Wejdź.- Dodałem, a on zrobił to o co poprosiłem.
- Miłe przywitanie.- Odpowiedział i wszedł do środka.- Nadal nie możesz się pozbierać?
- A jak myślisz? Ja do niej naprawdę cos czuję. Myślałem kiedyś, że to nie możliwe abym zakochał się w swojej przyjaciółce, ale..- Nie dokończyłem bo przerwał mi przyjaciel.
- Minęło pół roku, a ona nie daję znaku życia. Nie mówię Ci abyś dał sobie spokój bo i tak sobie nie dasz.- Powiedział siadając na fotelu. Wziął pilota i przełączył na inny kanał.
- Oglądałem ten mecz.- Odpowiedziałem siadając na sofie.
- Bądź cicho i oglądaj to.- Powiedział poważnie.
- A teraz przed nami dziewczyna, która wygrała walkę z chorobą i daję dzieciom siłę do walki.- Powiedział jakiś facet w krawacie.- Proszę chodź do nas.- Dodał, a doszła do niego [T.I]. Nie mogłęm w to uwierzyć.
- Cieszę sie, że jednak zdecydowałaś się do nas przyjść.- Powiedział prowadzący.
- Również się cieszę, że będę mogła podzielić się moją historią.- Uśmiechnęła się.
- Więc zaczynajmy.- Powiedział.- Czy jak wykryto u ciebie chorobę załamałaś sie tym?- Zapytał.
- Na początku tak. Byłam w tedy młoda i nie wiedziałam co będzie dalej. Białaczka nie jest to przeziębienie tylko poważna choroba i to śmiertelna. Na szczęście wykryto ją u mnie wcześniej i udało lekarzom się mnie wyleczyć.- Odpowiedziała.
- A jak Twoja rodzina i przyjaciele jak zareagowali o tym?
- Rodzice załamali się jak ja, ale szybciej zdołali się podnieść aby mi pomóc. Przyjaciele? Mhmm w sumie miałam jednego przyjaciela, któremu nic nie powiedziałam.
- Dlaczego?
- Nie chciałam aby był tym obarczony i aby sie nie martwił. Po za tym musiałam również wyjechać do Nowego Jorku.- Mówiła spokojnie i pewnie siebie, a ja z uwagą oglądałem.
- Co było najgorsze w tej chorobie?
- Najgorsze było chyba to, że nie wiedziałeś czy przeżyjesz. Co dziennie w nocy gdy nikogo przymnie nie było płakałam. Powtarzałam sobie " to nie może być koniec". Na następny dzień gdy przychodzili rodzice udawałam, że wszystko jest dobrze. Której nocy przyjechała mama. Weszła do sali i mnie zobaczyła. Zaczęła mnie pocieszać i mówić, że będzie dobrze.- Odpowiedziała.- A ja jej wierzyłam.- Dodała.
- Teraz swoją historię opowiadasz nie tylko chorym, ale i ich rodzicom. Dajesz im odwagę i siłę do walki.
- Można tak powiedzieć.
- Przez ten czas co byłaś w szpitalu nikim się nie zakochałaś?
- Nie. Myślałam nad tym aby wyzdrowieć.
- A teraz? Jest ktoś w twoim życiu?
- Tak i nie, ale wolę o tym nie mówić.- Odpowiedziała.
- Ostatnie pytanie. Wiemy, że twoja misja dobiegła końca. Wracasz do Londynu czy zostajesz w Nowym Jorku.
- Ani to ani to. Moi rodzice wrócili do rodzinnego miasta. Wracam do nich do Irlandii tam pobędę kilka dni, a dalej się zobaczy.- Odpowiedziała z uśmiechem.
- Dziękuję, że przyszłaś i co nie co opowiedziałaś. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy, a teraz...- Liam w tym momencie wyłączył telewizor.
- Skąd wiedziałeś, że będzie udzielała wywiadu?- Spytałem patrząc na przyjaciela.
- Wiedziałem. Zamierzasz tu siedzieć i nic nie robić? Przecież ona jest już w Irlandii. To była powtórka z przedwczoraj.- Powiedział, a ja natychmiast się zerwałem.
- Masz rację, ale skąd ja wezmę bilety na dziś?
- Ciesz się, że masz takich przyjaciół i już o tym pomyśleli.- Powiedział wręczając mi bilet na dzisiejszy lot.
- Dzięki. Lecę po torbę i jadę na lotnisko.
~*~
Właśnie dojeżdżałem na miejsce. Miałem nadzieję, że ona tu będzie i nie zmieniła zdania. Właśnie szedłem do swojego domu z nadzieją, że moja mama coś wie. Wszedłem do domu, a od wejścia przywitała mnie mama.
- Hej. Czemu nie zadzwoniłeś, że przylatujesz?- Zapytała.
- Hej. Musiałem. Wiesz gdzie teraz mieszkają państwa [T.N]?
- No tak byli tu kilka dni temu. Mam ich adres, ale oni wyjechali na kilka dni.- Powiedziała podając mi karteczkę z adresem.- Ale chyba przyjechała [T.I].- Dodała.
- Dziękuję. Dobra idę. - Powiedziałem i wyszedłem. Biegłem ile sił w nogach. Gdy byłem już na miejscu zapukałem w drzwi. Gdy się otwierały modliłem się aby ona tu była. W pewnym momencie zobaczyłem ją.
- Niall? Co ty tu robisz?- Spytała.
- Przyleciałem do Ciebie. Przez pół roku nie dawałaś znaku życia.- Powiedziałem, a ta zrobiła dla mnie miejsce. Wszedłem do środka.
- Chcesz herbaty?- Spytała.
- Wole bardziej wyjaśnienia.- Odpowiedziałem.
- No dobrze siadaj.- Powiedziała, a ja usiadłem.- Przepraszam cię, ale byłam zajęta przez te pół roku gdy chciałam zadzwonić ciągle coś mi wypadało.- Odpowiedziała.- Przepraszam cię Niall.- Dodała i schowała swoją twarz w dłonie. Wstałem ze swojego miejsca i ją przytuliłem.
- Nie masz za co. Ja już wiem dlaczego.- Powiedziałem i pocałowałem ją w głowę.- Muszę przyznać, że te wszystkie dni bez ciebie były najgorszymi dniami mojego życia.- Dodałem, a ona mnie spojrzała.- Kocham Cię.
- Naprawdę?- Spytała.
- Naprawdę.- Odpowiedziałem.
- Też cię kocham.- Powiedziała te słowa po czym ją pocałowałem. Wiedziałem, że ją naprawdę kocham.
- O to ty Liam.- Powiedziałem robiąc mu miejsce.- Wejdź.- Dodałem, a on zrobił to o co poprosiłem.
- Miłe przywitanie.- Odpowiedział i wszedł do środka.- Nadal nie możesz się pozbierać?
- A jak myślisz? Ja do niej naprawdę cos czuję. Myślałem kiedyś, że to nie możliwe abym zakochał się w swojej przyjaciółce, ale..- Nie dokończyłem bo przerwał mi przyjaciel.
- Minęło pół roku, a ona nie daję znaku życia. Nie mówię Ci abyś dał sobie spokój bo i tak sobie nie dasz.- Powiedział siadając na fotelu. Wziął pilota i przełączył na inny kanał.
- Oglądałem ten mecz.- Odpowiedziałem siadając na sofie.
- Bądź cicho i oglądaj to.- Powiedział poważnie.
- A teraz przed nami dziewczyna, która wygrała walkę z chorobą i daję dzieciom siłę do walki.- Powiedział jakiś facet w krawacie.- Proszę chodź do nas.- Dodał, a doszła do niego [T.I]. Nie mogłęm w to uwierzyć.
- Cieszę sie, że jednak zdecydowałaś się do nas przyjść.- Powiedział prowadzący.
- Również się cieszę, że będę mogła podzielić się moją historią.- Uśmiechnęła się.
- Więc zaczynajmy.- Powiedział.- Czy jak wykryto u ciebie chorobę załamałaś sie tym?- Zapytał.
- Na początku tak. Byłam w tedy młoda i nie wiedziałam co będzie dalej. Białaczka nie jest to przeziębienie tylko poważna choroba i to śmiertelna. Na szczęście wykryto ją u mnie wcześniej i udało lekarzom się mnie wyleczyć.- Odpowiedziała.
- A jak Twoja rodzina i przyjaciele jak zareagowali o tym?
- Rodzice załamali się jak ja, ale szybciej zdołali się podnieść aby mi pomóc. Przyjaciele? Mhmm w sumie miałam jednego przyjaciela, któremu nic nie powiedziałam.
- Dlaczego?
- Nie chciałam aby był tym obarczony i aby sie nie martwił. Po za tym musiałam również wyjechać do Nowego Jorku.- Mówiła spokojnie i pewnie siebie, a ja z uwagą oglądałem.
- Co było najgorsze w tej chorobie?
- Najgorsze było chyba to, że nie wiedziałeś czy przeżyjesz. Co dziennie w nocy gdy nikogo przymnie nie było płakałam. Powtarzałam sobie " to nie może być koniec". Na następny dzień gdy przychodzili rodzice udawałam, że wszystko jest dobrze. Której nocy przyjechała mama. Weszła do sali i mnie zobaczyła. Zaczęła mnie pocieszać i mówić, że będzie dobrze.- Odpowiedziała.- A ja jej wierzyłam.- Dodała.
- Teraz swoją historię opowiadasz nie tylko chorym, ale i ich rodzicom. Dajesz im odwagę i siłę do walki.
- Można tak powiedzieć.
- Przez ten czas co byłaś w szpitalu nikim się nie zakochałaś?
- Nie. Myślałam nad tym aby wyzdrowieć.
- A teraz? Jest ktoś w twoim życiu?
- Tak i nie, ale wolę o tym nie mówić.- Odpowiedziała.
- Ostatnie pytanie. Wiemy, że twoja misja dobiegła końca. Wracasz do Londynu czy zostajesz w Nowym Jorku.
- Ani to ani to. Moi rodzice wrócili do rodzinnego miasta. Wracam do nich do Irlandii tam pobędę kilka dni, a dalej się zobaczy.- Odpowiedziała z uśmiechem.
- Dziękuję, że przyszłaś i co nie co opowiedziałaś. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy, a teraz...- Liam w tym momencie wyłączył telewizor.
- Skąd wiedziałeś, że będzie udzielała wywiadu?- Spytałem patrząc na przyjaciela.
- Wiedziałem. Zamierzasz tu siedzieć i nic nie robić? Przecież ona jest już w Irlandii. To była powtórka z przedwczoraj.- Powiedział, a ja natychmiast się zerwałem.
- Masz rację, ale skąd ja wezmę bilety na dziś?
- Ciesz się, że masz takich przyjaciół i już o tym pomyśleli.- Powiedział wręczając mi bilet na dzisiejszy lot.
- Dzięki. Lecę po torbę i jadę na lotnisko.
~*~
Właśnie dojeżdżałem na miejsce. Miałem nadzieję, że ona tu będzie i nie zmieniła zdania. Właśnie szedłem do swojego domu z nadzieją, że moja mama coś wie. Wszedłem do domu, a od wejścia przywitała mnie mama.
- Hej. Czemu nie zadzwoniłeś, że przylatujesz?- Zapytała.
- Hej. Musiałem. Wiesz gdzie teraz mieszkają państwa [T.N]?
- No tak byli tu kilka dni temu. Mam ich adres, ale oni wyjechali na kilka dni.- Powiedziała podając mi karteczkę z adresem.- Ale chyba przyjechała [T.I].- Dodała.
- Dziękuję. Dobra idę. - Powiedziałem i wyszedłem. Biegłem ile sił w nogach. Gdy byłem już na miejscu zapukałem w drzwi. Gdy się otwierały modliłem się aby ona tu była. W pewnym momencie zobaczyłem ją.
- Niall? Co ty tu robisz?- Spytała.
- Przyleciałem do Ciebie. Przez pół roku nie dawałaś znaku życia.- Powiedziałem, a ta zrobiła dla mnie miejsce. Wszedłem do środka.
- Chcesz herbaty?- Spytała.
- Wole bardziej wyjaśnienia.- Odpowiedziałem.
- No dobrze siadaj.- Powiedziała, a ja usiadłem.- Przepraszam cię, ale byłam zajęta przez te pół roku gdy chciałam zadzwonić ciągle coś mi wypadało.- Odpowiedziała.- Przepraszam cię Niall.- Dodała i schowała swoją twarz w dłonie. Wstałem ze swojego miejsca i ją przytuliłem.
- Nie masz za co. Ja już wiem dlaczego.- Powiedziałem i pocałowałem ją w głowę.- Muszę przyznać, że te wszystkie dni bez ciebie były najgorszymi dniami mojego życia.- Dodałem, a ona mnie spojrzała.- Kocham Cię.
- Naprawdę?- Spytała.
- Naprawdę.- Odpowiedziałem.
- Też cię kocham.- Powiedziała te słowa po czym ją pocałowałem. Wiedziałem, że ją naprawdę kocham.
________________________________________________
Zobaczcie ten filmik. Dla was to 2 minuty, ale dla mnie wielka radość:
Zobaczcie ten filmik. Dla was to 2 minuty, ale dla mnie wielka radość:
https://www.youtube.com/watch?v=skkrboBaQ0c